Domki letniskowe w mieście Tanger

Po przybyciu do Tangeru w dniu 23.03.2023 udaliśmy się do miejsca rezerwacji zakwaterowania o współrzędnych tak jak na potwierdzeniu rezerwacji tj.: 35.786048 N 5.843615 W Było to w przybliżeniu miejsce krzyżowania się Rue de Rosses i Rte de la Montagne. Na miejscu nie było niczego co by przypominało jakiś hotel, pensjonat lub coś w tym rodzaju. Otrzymaliśmy za to sms od właściciela Villaluna, który wysłał po nas taxi, aby zawiozła nas na miejsce (korespondencja z właścicielem do dyspozycji booking). Tel. do bookingu nie odpowiadał. Taxi zawiozła nas na miejsce oddalone od określonego w rezerwacji o ok. 29 km. Odczytaliśmy współrzędne: 35.6547657 N 5.7122543 W Było to coś w rodzaju gospodarstwa agroturystycznego na dalekiej prowincji, jednak o adresie zgodnym z ogłoszeniem. Lokalizacja wg GPS się nie zgadzała, ale adres tak. Chcieliśmy wrócić do Tangeru, ale tak naprawdę to nie było do czego. Po nerwowych negocjacjach ustaliliśmy, że jedną noc przenocujemy w tym gospodarstwie a dwie kolejne noce właściciel zarezerwuje nam w hotelu w Tangerze. Na drugi dzień, po krótkim spacerze po okolicy, wróciliśmy do swojego pokoju i stwierdziłem, że zginęły mi moje dokumenty żeglarskie (patent sternika, Świadectwo operatora VHF) oraz papierowe potwierdzenie rezerwacji. Właściciel o niczym nie wiedział. Odwiózł nas po śniadaniu do Tangeru, do hotelu Andalusia. Powiedział, że zarezerwował noclegi i …......zniknął. Po naszej rozmowie z recepcjonistką okazało się, że zarezerwował noclegi na tylko jedną noc. Drugą dobę załatwiliśmy sobie w innym miejscu. Dlaczego nie powiadomiliśmy policji, rodzi się pytanie. Za dwa dni mieliśmy samolot do Polski, a sprawa wyglądała na tak zagmatwaną, że mogliśmy zostać tam o wiele dłużej. Całe szczęście, że przezornie, paszporty, pieniądze i karty bankomatowe nosiliśmy przy sobie i nie zostaliśmy na jeszcze bardziej śliskim lodzie. Pan ten (przedstawił się jako Jihad) okazał się oszustem, i nie tylko. Duplikaty dokumentów sobie wyrobię. Będzie mnie